Zadziwiającą jest rzeczą, że ludzie pierwotni zdolni byli stworzyć tyle malarskich arcydzieł. Ludzie, których produkcja i organizacja społeczna znajdowała się we wstępnym stadium rozwoju, w zakresie sztuki dorównali twórcom XX wieku. Jak to się stało? Takie pytanie nasuwa malarstwo z groty Lascaux. A przecież powstawało ono stopniowo, w ciągu czternastego tysiąclecia przed naszą erą, malowały go różne pokolenia, a nie jeden geniusz. Mimo to nie jest przypadkowym zlepkiem form, lecz sprawia wrażenie jednorodnej i konsekwentnej całości. Spróbujmy odpowiedzieć na to pytanie.
W każdym dziele sztuki wyróżniamy treść, funkcję i formę. Treścią jest myśl, nastrój, uczucie, którym autor dzieli się z innymi. Funkcją nazywamy zadania, jakie dane dzieło ma spełnić. Formą1 są środki plastycznego wyrazu, którymi autor wyraził treść i cel swego dzieła. A więc w malarstwie będzie to: kompozycja linii i plam, koloru i faktury. O tym, czy obraz, rzeźba, budowla są dziełem sztuki, decyduje poziom i spójnia treści, funkcji i formy.
Otóż w malarstwie z Sali Byków treść ani na chwilę nie przekracza linii wytkniętej przez funkcję. To, co namalowano — zwierzęta, strzały i znaki magiczne, było konieczne z punktu widzenia magii myśliwskiej. Dzięki temu wytworzyła się automatycznie spójnia dwóch czynników — treści i funkcji. A co z formą? Przeanalizujmy, kolejno jej składniki. W każdym dziele sztuki najważniejszy jest układ kształtów i barw, czyli kompozycja. Nie może ona powstać niezależnie od kształtu i wielkości płaszczyzny obrazu.
W Sali Byków sklepienie jaskini utworzone z grubych nacieków wapiennych, przypominających zwały kłębiastych chmur, nie nadawało się do malowania. Natomiast ściany — doskonale. Podzielone były na dwa pasy poziome: dolny ciemnobrunatny i górny, szerszy, jasny i względnie gładki. Na nim właśnie dokoła owalnej jaskini powstał fryz. Wypełniał go swobodny rytm zwierząt. Duże formy określała linia, czarny, mocny kontur. Mniejsze formy znaczyła plama, a niekiedy sylweta brunatnoczerwona. Kompozycja fryzu miała taki sam charakter, jak całe wnętrze jaskini. Była swobodnym rytmem form organicznych. Falowały one na przemian zgęszczeniem. linii bądź plam.
Naturalne ukształtowanie jaskini i jej koloryt współdziałały więc w tworzeniu kompozycji malarskiej, wyznaczyły ogólny kształt i wielkość płaszczyzny obrazu, narzuciły jej ogólny charakter. Zasługą ludzi pierwotnych było, że podjęli inicjatywę natury i dalej ją rozwinęli. Czynili to prawdopodobnie nieświadomie, ale intuicja ich nie zawiodła. Czynnikiem decydującym o wyrazie i nastroju jest w malarstwie kolor. Wybór zestawień kolorystycznych i manipulacja nimi na zasadzie podobieństwa lub kontrastu jest głównym problemem
Zadanie to malarze jaskiniowi mieli ułatwione. Nie znali farb w dzisiejszym pojęciu, nie mieli barwników o szerokiej gamie tęczy. Natura, a\ ściślej sama ziemia dostarczała im barwników o tonacji wyłącznie ciepłej lub neutralnej. Były to glinki żółte, czerwone, rdzawe i brunatne oraz czerń manganu i biel kredy. Ogólnie biorąc glinki stanowiły grupę barw ciepłych o niewielkich różnicach temperatury — żółte i rdzawe były cieplejsze od brunatnych, a wszystkie razem cieplejsze od bieli i czerni — barw neutralnych.
Malarstwo w Sali Byków, utrzymane w gamie ciepłej o silnych akcentach walorowych, było zharmonizowane nie tylko wspólną temperaturą barw, ale również jednorodnym pochodzeniem barwników i skalnego podłoża.
Faktura sprawia, że kolor staje się dzięki niej głębszy lub lżejszy, a zwykle bardziej szlachetny. Faktura wprowadza bowiem rozbicie jednolitego koloru, światło koncentruje się na wypukłościach, a cień we wgłębieniach powierzchni malarskiej. Tak sprawa wygląda w malarstwie olejnym. W malarstwie jaskiniowym nie malarz, lecz naturalne nierówności i chropowatości skały stworzyły fakturę. Każda linia i każda plama barwna położona na skale lekko wibruje, gdyż w tym przypadku drobne wgłębienia pozostają nie tknięte farbą. Ta wibracja nadaje świetlistość kolorom, ale i nie dopuszcza do zbyt silnych kontrastów.
Głównym środkiem plastycznego wyrazu w malowidłach w Sali Byków jest linia i plama . Jedną i drugą prehistoryczny malarz określał kształty zwierząt. Mocne, czarne linie tworzyły kontur byków. Charakterystyczny, niewielki łeb, mocno związany z długim tułowiem, suche kończyny i rogi przypominające pełen elegancji kształt liry. Linia konturu, choć mocna, i gruba, jest żywa i malarska. Zróżnicowano bowiem jej grubość i natężenie walorowe — od pełnej czerni do czerni wibrującej, gdy farbą lekko muśnięto chropowatą powierzchnię skały. Niemniej, gdyby twórca poprzestał na stosowaniu linii, kompozycja byłaby monotonna, a parometrowej wielkości byki byłyby formą pustą. Zapobiegły temu czerwonobrunatne plamy, sylwetą określające kształty małych koni. Inna ręka je malowała i znacznie później. Poprawiła ona ogólną kompozycję, wprowadzając kontrast, a zarazem stopniowe przejście do dolnego brunatnego pasa ściany.
Autor białych byków posługiwał się również kontrastem. Wprowadzał drobne formy — plamki sugerujące sierść i szczegóły anatomiczne, znakomicie zwiększające ekspresję zwierzęcia — wyraziste oko i rozdęte nozdrza. Podkreślił tym samym wielkość i masywność tułowia. Człowiek paleolitu przekazał nam prawdziwy obraz zwierzęcia z wyraźnym dążeniem do syntezy , Jest to prawda artystyczna oparta na wyborze zarówno właściwych środków plastycznego wyrazu, jak i charakterystycznych cech zwierzęcia. Jest to sugestywna prawda dzieła sztuki, daleka od fotografii dokumentalnej i daleka od szczegółowego wizerunku byka w atłasie zoologicznym.