Każdego stać na zrobienie formy, czyli koniec z wymówkami

Każdego stać na zrobienie formy, czyli koniec z wymówkami

Często można się spotkać ze stwierdzeniami typu:

„-Nie mogę być na diecie, bo mnie nie stać.”
„-Nie stać mnie na trenera personalnego.”
„-Nie stać mnie na siłownię.”

Czy kształtowanie sylwetki i zrobienie dobrej formy naprawdę jest takie kosztowne? Zastanawiałeś się kiedyś ile kosztuje „zrobienie formy”? W tym wpisie przedstawię jak ja to widzę.

„Nie mam kasy na dietę”

Jeżeli „nie masz kasy na dietę” to w moim uznaniu jesteś nikim innym jak ziomkiem, który całe życie pości. Jeżeli żywisz się energią słoneczną to niezły z Ciebie fenomen. Słowo „dieta” jest błędnie w społeczeństwie kojarzone z byciem w deficycie kalorycznym aka odchudzam się. W rzeczywistości dieta to:

Dieta (z stgr.δίαιταdiaita – „styl życia”) – sposób odżywiania. Potocznie często używane nieprawidłowo, w stosunku do diet odchudzających.

Czyli dietą jest dosłownie to w jaki sposób się odżywiasz. Możesz jeść nic tylko McDonald i zapijać to szejkami i zgadnij co – jesteś kurwa na diecie. Czyli jeżeli masz pieniądze żeby kupić sobie coś do jedzenia to automatycznie masz hajs „na dietę”.

Błędnie też zdrowe odżywianie jest kojarzone z jakimiś niewyobrażalnymi kosztami, a wcale tak nie musi być. To ile wydasz na produkty żywieniowe jest zależne od twoich gustów smakowych, tego ile jesteś skłonny poświęcić na żywienie i ewentualnych problemów zdrowotnych/alergii żywieniowych. Koniec końców to ile wydasz na dietę zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Powtórzę to jeszcze raz:

1.Dieta to sposób w jaki się odżywiasz. Każdy człowiek, który ma jakieś nawyki żywieniowe – nieważne czy zdrowe, czy nie – jest na diecie.

2.Skoro masz pieniądze na jedzenie to masz automatycznie pieniądze „na dietę”.

„Nie stać mnie na trenera personalnego”

W pierwszej kolejności kto w ogóle powiedział, że do zrobienia formy potrzebny jest trener personalny? Informacji w internecie jest mnóstwo i jedynym problemem jest to żeby rozpoznać, które są wartościowe, a które nie(to temat na inny artykuł).

Nie potrzebujesz trenera personalnego do tego żeby zrobić dobrą formę. Czy to znaczy, że trener personalny jest niepotrzebny?

TAK!

Czy jest przydatny?

OCZYWIŚCIE!

Jak każda inna usługa – udanie się do profesjonalisty w swoim fachu może wiele ułatwić jeżeli nie mamy zielonego pojęcia o tym co mamy robić, ale nie znaczy to, że praca z trenerem jest niezbędna. Jeżeli nie stać Cię na taką usługę to śmiało możesz poradzić sobie bez tego. Wystarczy, że włożysz trochę pracy w szukanie informacji i testowanie. Może to być na początku męczące i nieco czasochłonne, może rodzić wiele pytań bez odpowiedzi, ale koniec końców poradzisz sobie. Zresztą.. Wszystko takie jest jak się zaczyna.

Żyjemy w czasach, w których jesteśmy przyzwyczajeni do otrzymywania wszystkiego na już. Najlepiej kurwa na wczoraj. Nie chcę się nam poświęcić kilku godzin na szukanie informacji i przygotowanie planu. Nie chcę nam się robić formy, bo 4-5 miesięcy to za długo! Ale.. Ten czas i tak spierdoli, niezależnie czy będziesz nad sobą pracował, czy nie.

Jak byłeś dzieckiem przypomnij sobie ile zajmowała Ci nauka. Czasami żeby się czegoś nauczyć w 100% musiałeś poświęcić lata, ale spływało to po Tobie, czas Cię nie gonił, traktowałeś to jako zabawę. Teraz mając 20 lat wydaje Ci się, że już za późno i nie masz czasu? Uwaga, niespodzianka. Masz czas i nie jest za późno. Średnia długość życia to teraz około 80 lat, więc stary.. Przeżyłeś dopiero 1/4 swojego żywota to nawet nie połowa i mówisz, że „jest za późno”?

Powiem Ci co zrobić – jebnij się w głowę i wybij to sobie z niej. Jeżeli nie pomoże powtarzaj do skutku.

Podsumowując ten punkt:

1.Współpraca z trenerem personalnym nie jest potrzebna do tego żeby zrobić formę.

2.Informacji w internecie jest mnóstwo i wystarczy włożyć trochę wysiłku, a można mieć większą wiedzę niż nie jeden „trener personalny” po kursie.

3.Wspólpraca z trenerem wiele ułatwia, ale raz jeszcze – NIE JEST NIEZBĘDNA.

„Nie stać mnie na siłownię”

Znowu – nie trzeba chodzić na siłownię żeby zrobić formę. Trening siłowy jest moim zdaniem jednym z najlepszych, jak nie najlepszym narzędziem do kształtowania sylwetki, ale KAŻDA aktywność jest dobra. Możesz ćwiczyć w domu z masą własnego ciała i wykształtować sylwetkę lepszą niż 90% społeczeństwa.

Podchodząc jeszcze od innej strony – nie masz pieniędzy na siłownię, ale na kupienie jordanów za 600 zł masz?

Nie masz siana na siłownię, ale na imprezowanie co tydzień masz?
Nie masz hajsu na siłownię, ale na 3 paczki fajek w ciągu tygodnia znajdziesz?
Nie masz hajsu na siłownię, ale na jedzenie na mieście każdego dnia Cię stać?

Wyjebane mam co robisz ze swoimi pieniędzmi. Jednak skoro stać Cię na takie rzeczy i czynności to na siłownię stać Cię równie dobrze. Karnet wcale nie jest taki drogi. Wszystko kwestia priorytetów, ale spoko.. Rozumiem. Łatwiej jest powiedzieć „nie mam pieniędzy” i zrzucić z siebie poczucie winy niż zaoszczędzić i odmówić sobie czegoś innego żeby móc wykorzystać te zaoszczędzone pieniądze na karnet.

Drażni mnie hipokryzja, a jest ona dość powszechna w tych czasach.

Tutaj od razu można odnieść się do „Nie mam czasu na siłownię, albo dietę”. Podobnie jak z pieniędzmi – na wychodzenie co tydzień do klubu masz czas. Na oglądanie filmików na youtube przez 4h dziennie również. Na sprawdzanie facebooka po 3h w ciągu całego dnia też. Kurwa, na wszystko masz czas tylko nie masz na siłownię. Uwielbiam jak osoby, które studiują, albo jeszcze lepiej – chodzą do szkoły mówią, że nie mam czasu. Jak kurwa 17 – 20 letnia osoba może być taka zapracowana xD?

Rozumiem, są wyjątki ale to WYJĄTKI. Nie większość. Współpracuję z ludźmi, którzy prowadzą własne firmy, opiekują się dziećmi, studiują i pracują, mają o wiele więcej obowiązków niż ja, aż sam jestem tym przerażony i wydaje mi się, że nie dałbym rady jakbym był na ich miejscu, a I TAK MAJĄ CZAS NA SIŁOWNIĘ. Czy serio wydaje Ci się, że jesteś zapracowany bardziej od nich?

Przykład z pewnego etapu mojego życia. Pracowałem 170h w miesiącu, zazwyczaj od 8:30 do 17:30. Dojazd do pracy to 30 minut w jedną stronę.

Mój dzień wyglądał następująco:
1.Pobudka: 4:30
2.Siłownia: 6:00
3.Praca 8:30 – 17:30
4.Około 18:20 byłem w chacie
5.Kolacja, nauka, sen

I mimo wszystko miałem czas żeby się uczyć, żeby robić zakupy, żeby zrobić trening, żeby posprzątać. Dosłownie ogarniałem wszystko. Nie było łatwo, nie miałem dużo czasu wolnego, prawie  w ogóle, ale czas na trening i naukę miałem. Czyli to wszystko kwestia PRIORYTETÓW i tak samo z pieniędzmi.

Zrobienie formy nie kosztuje nic. Jeżeli chodzi o kwestie finansowe to kosztuje jedynie tyle ile sam jesteś skłonny poświęcić. W zależności od tego jaką dietę będziesz prowadził(jakie produkty żywieniowe wybierał), czy będziesz brał jakieś suplementy, czy nie. Od tego, czy zatrudnisz trenera, czy nie, czy wybierzesz siłownie, czy nie.. Koniec końców to ile wydasz na kształtowanie sylwetki pieniędzy zależy od Ciebie.

Na zrobienie formy musisz poświęcić coś innego, mianowicie:

1.Czas
2.Zachcianki
3.Dyscyplinę.
4.Pracę.

Nawet jakby tak spojrzeć – gdyby zrobienie dobrej sylwetki było zależne od pieniędzy to każdy bogaty człowiek byłby w zajebistej formie jednak realia są inne.

CZAS

Kształtowanie sylwetki to proces czasochłonny. Zmiany nie zachodzą z dnia na dzień tylko poprzez konsekwentną pracę przez dłuższy okres można zauważyć rezultaty. Musisz też przeznaczyć czas na to, aby zaplanować sobie posiłki, pójść na siłownię i zrobić trening, przeznaczyć odpowiednią ilość czasu na sen oraz inne niuanse.

Jednak nie w praktyce nie jest to znowu aż tak kosztowne: trening można zaplanować w zależności od tego ile czasu jesteś skłonny poświęcić, planowanie posiłków również nie jest czasochłonne. Najtrudniejsze w tym wszystkim jest cierpliwość i konsekwentna praca każdego dnia w kierunku celu, no ale.. Jak już pisałem.. Czas i tak upłynie, a to na co poświęcisz swoje zasoby „czasu” zależy od Ciebie i Twoich priorytetów.

ZACHCIANKI

Jordany za 600 zł, czapeczka za 150zł, imprezowanie co tydzień, nowy zegarek, zajebiste słuchawki, kolacja za 200 zł. Ja jestem minimalistą, nie potrzebuję wiele rzeczy do tego, aby być szczęśliwym, nie potrzebuje rzeczy do podniesienia poczucia własnej wartości. Może, niektórzy z Was potrzebują, szczerze to powiewa mi to. Wasze pieniądze i wyjebane mam na co je przeznaczacie. Jeżeli jednak chcesz zrobić formę to musisz zrezgynować z czegoś skoro „nie masz siana na siłkę”.

Podobnie z jedzeniem. Chcesz kształtować sylwetkę, zrzucić 15 kilogramów, ale jednocześnie wpierdalać codziennie czekoladę? W teorii spoko – liczy się deficyt kaloryczny. W praktyce? Wybij to sobie z głowy, w pewnym momencie sam zobaczysz, że będziesz wolał ojebać legendarnego już brokuła z ryżem i kurczakiem niż tabliczkę czekolady. Będziesz wolał zaspokoić głód niż oddać się chwilowej przyjemności.

Błędnie jednak jest przez ludzi to postrzegane jako coś „na całe życie”. Nie, nie będziesz w deficycie kalorycznym przez całe życie, a maksymalnie przez kilka miesięcy jeżeli dobrze to rozegrasz z czego dopiero te ostatnie tygodnie będą takie ciężkie i wymagały rezygnacji i większej ilości wyrzeczeń.

Musisz mieć jednak świadomość, że w pewnym momencie na jakiś krótki okres będziesz musiał z czegoś zrezygnować na rzecz swojego celu. Jeżeli nie jesteś skłonny znaczy to tylko tyle, że ten cel nie jest aż tak ważny dla Ciebie.

Jedyne co powstrzymuje ludzi od zrealizowania jakiekolwiek celu to dyscyplina, a w zasadzie jej brak. Dyscyplina to robienie czegoś co jest potrzebne nawet kiedy nie do końca mamy na to ochotę. Błędnie teraz postrzegana jako coś negatywnego. Kojarzy się z wyrzeczeniami, poświęceniem itd. W gruncie rzeczy za każdym razem w życiu jak dokonujesz wyborów, mówisz czemuś „nie” to drugiej stronie mówisz tak. Zawsze coś tracisz i zawsze coś zyskujesz, to nie jest zero jedynkowe.

Podczas drogi do upragnionej sylwetki będziesz zmuszony wiele razy dokonywać wyborów, a dyscyplina umożliwi Ci dokonywanie tych właściwych.

Nie będziesz miał chęci na trening, trzymanie założeń żywieniowych, ale dzięki dyscyplinie będziesz w stanie wytrwać w tych założeniach, bo wiesz, że to przybliży Cię do osiągnięcia swojego celu.

Tutaj podobnie jak z mięśniem – im większej ilości wyborów dokonujesz i im bardziej zdyscyplinowany jesteś tym jeszcze mocniej rozwijasz swoją samodyscyplinę.

Jeżeli chcesz odnieść sukces w czymkolwiek to lepiej zaprzyjaźnij się z samodyscypliną i przestań patrzeć na nią jak na swojego wroga, a raczej jak drogę, klucz do sukcesu.

Jak to mówią – bez pracy nie ma kołaczy. To ile zyskasz, jaka formę wypracujesz, czy cokolwiek w życiu osiągniesz zależne jest od tego ile pracy i czasu jesteś skłonny włożyć w to co robisz. Mamy tendencję do tego, aby oceniać książkę po okładce.

Ktoś jest bogaty to albo jest złodziejem, albo kombinatorem, albo po prostu ma szczęście lub bogatych rodziców.

Jeżeli ktoś ma zajebistą formę to albo ma dobrą genetykę, albo bierze sterydy inaczej by nie wyglądał lepiej od nas.

To czego nie widzimy to pracy, którą człowiek wkłada w to co robi. Nie widzimy tych nieprzespanych czasami godzin, nie widzimy czasu spędzonego na nauce, czy na siłowni. Widzimy efekty. Jednak żeby te efekty osiągnąć to trzeba włożyć w proces sporo pracy. Im więcej z siebie dasz, tym więcej zyskasz.

Jeżeli chcesz cokolwiek osiągnąć to przygotuj się na to, że czeka Cię robota do wykonania i to nie na byle jak, bez fuszerki, a raczej dość konkretna i nie zawsze łatwa.

Tyle właśnie kosztuje zrobienie formy. Nie potrzebne Ci do tego duże ilości środków finansowych. Będziesz musiał przeznaczyć na formę: czas, odmawianie zachcianką, dużą ilość pracy i samodyscypliny. Czyli jak.. Na wszystko w życiu. Rozkręcenie biznesu podobnie – też nie kosztuje wiele za to jest bardzo wymagające bo potrzebujesz pomysłu, pracy oraz dyscypliny.

Dlatego zrobienie formy jest takie piękne, a zarazem trudne. Piękne dlatego, że nie każdy może to mieć. Nie da się tego kupić, można jedynie zapracować.

Trudne, bo nie każdemu i nie zawsze się chce.

Jeżeli jednak jest to dla Ciebie ważne to to zrobisz, prawda? Jedyna co może Cię powstrzymać to Ty sam.

Dodaj komentarz